Recenzja ~ beGlossy lipiec

7/31/2015

   

     Misie,
   Dzisiaj, jak się już pewnie spodziewacie po tytule, chcę wspólnie z Wami przejrzeć zawartość lipcowej edycji Glossyboxa. Pudełko jeszcze cieplutkie, przed niespełna godziną trafiło w moje łapki. W ślicznym (jak zawsze) opakowaniu znajdziemy  6 produktów, w tym dwa pełnowartościowe, bon prezentowy do bingospa.eu o wartości 50 zł oraz próbkę Vichy Aqua Thermal, nawilżającego balsamu pod oczy.
   Zaczynając od produktów pełnowartościowych- pierwszym z nich jest Regenerum regeneracyjne serum do ciała. Ma on postać pianki, którą wmasowujemy w ciało. Zawiera m.in. ekstrakty z nagietka, aloesu, opuncji, olejek arganowy oraz aktywne cząstki kolagenu. Myślę, że produkt trafiony, szczególnie biorąc pod uwagę tematykę tego miesiąca czyli: "beGlossy w podróży". Dobre serum nawilżające i regenerujące po całym dniu zwiedzania czy plażowania na pewno się przyda. :) Drugim pełnowartościowym produktem jest spray intensywnie nawilżający Rain Dance firmy Artego. Przeciwutleniająca odżywka bogata w olejki oraz proteiny jedwabiu, które mają za zadanie uporać się z naszymi końcówkami w upalne dni. Dla mnie wprost idealna, gdyż moje końcówki od ostatniego rozjaśniania wołają o pomstę do nieba.


    Teraz przejdźmy do miniaturek. Mamy dynamicznie nawilżający krem hipoalergiczny z Vichy. Oryginalnie ma on 50 ml, w pudełku znajdziemy zaś opakowanie o pojemności 15 ml. Kolejnym produktem z Vichy (na szczęście już ostatnim) jest płyn micelarny 3w1, o pojemności 30 ml, który nie zawiera parabenów. Dla mnie jak znalazł, ponieważ moja cera bardzo lubi się z różnymi płynami micelarnymi.
   Trzymając się tematyki głowy, przechodzimy do miniatury szamponu regenerującego beaver professional ma za zadanie naprawienie i wzmocnienie naszych włosów oraz sprawienie, że będą bardziej podatne na układanie. Pięknie to brzmi, szkoda tylko, że przy moich włosach to opakowanie starczy na jedno mycie. No ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
    I ostatni, lecz nie najgorszy produkt. Chociaż wzbudza on we mnie skrajne uczucia. Mineralny puder matujący Pretty Matt z Annabelle Minerals. Z jednej strony bardzo się cieszę, uwielbiam kosmetyki mineralne, kocham pudry matujące, ale... Ten rozmiar! Teoretycznie jest to 1/4 standardowego opakowania, w praktyce jest to kółeczko o średnicy 2 cm, na spodzie ma naklejkę "TESTER", nie ma sitka, więc cały puder lata luzem w opakowaniu, a przez rozmiar bardzo ciężko jest równomiernie nałożyć go na pędzel. Przyznaję, że zdecydowanie wolałabym ten puder jako pełen produkt tej edycji. Wydaje mi się to wygodniejsze.
   Lipcowy Glossybox zaskoczył mnie raczej pozytywnie. Ogólnie oceniam tak 7/10. A jak wasze wrażenia? 

Podobne:

0 komentarzy